Dziennikarka TVN zaraziła się koronawirusem od swojego dziecka, które wirus przyniosło ze szkoły. Przebieg choroby okazał się na tyle ciężki, że wymagana była hospitalizacja. Wirus ustąpił, ale koszmar trwa nadal.
Każdy może inaczej przechodzić koronawirusa. Epidemiolodzy wymieniają nawet po kilkanaście form choroby. Nie zawsze lekarze są w stanie uratować pacjenta. Wszystko zależy od wielu czynników, dlatego watro jak najszybciej zgłaszać się do lekarza jeżeli gorączka nie ustępuje. Są jednaj osoby które wirus przechodzą bardzo łagodnie. Ponieważ wirus nie jest do końca zbadany w związku z tym na światło dzienne wychodzą nowe.
Dorota Gardias koronawirusa przechodziła ciężko dlatego trafiła do szpitala. Aż dwa tygodnie była pod opieką lekarzy, ponieważ objawy były silne. Ostatecznie dziennikarka wygrała walkę z chorobą i w mediach społecznościowych opowiedziała o jej przebiegu. Zaczęło się od nieustępującej gorączki, bólów mięśni oraz bólu oczu i głowy. Straciła smak i węch a potem zaczęły się problemy z oddychaniem.
“mgła covidowa”.
Nie wszyscy ozdrowieńcy mają potem skutków ubocznych. Naukowcy cały czas badają tego wirusa i zbierają wszystkie dane. Jest kilka teorii ale za mało aby uznać te zależności za jakieś zasady. Uznaje się że powikłań po korona wirusie może dostać około 10% wyleczonych. Najostrożniejsze są przypadki kiedy ktoś przeszedł covid łagodnie nie zdając sobie z tego sprawy a potem dopadły do skutki uboczne.
Mgła covidowa dotknęła również jedną z najbardziej rozpoznawalnych telewizyjnych pogodynek. W jej przypadku skutki te są bardzo uciążliwe i nie do zaakceptowania w tym zawodzie.
Węch i smak mi już dawno wróciły. Pozostał tylko ból głowy i tzw. mgła covidowa, czyli kłopoty z pamięcią – zdradziła.
Nowy raport o koronawirusie. Najnowsze informacje o nowych przypadkach.