– Czynimy wszystko, żeby jak najbardziej zminimalizować presję inflacyjną – powiedział prezydent Andrzej Duda na spotkaniu z mieszkańcami powiatu lipskiego.
Jak obliczył wstępnie GUS, wskaźnik cen konsumpcyjnych (CPI), główna miara inflacji w Polsce, wzrósł w czerwcu o 15,6 proc. rok do roku, po zwyżce o 13,9 proc. w maju. Ponownie, tak jak w maju, inflacja była zbieżna z przeciętnymi szacunkami ekonomistów ankietowanych przez „Parkiet” (15,5 proc.). To, że stała się bardziej przewidywalna, jest jedynym z powodów, aby sądzić, że zaczyna tracić impet. Wcześniej, od lipca 2021 r., inflacja stale przebijała oczekiwania większości ekonomistów, a niekiedy nawet skrajne prognozy (tym razem najwięksi pesymiści liczyli się ze wzrostem CPI o 15,8 proc.).
Spośród głównych kategorii towarów i usług, najszybciej drożały w czerwcu paliwa do prywatnych środków transportu. Ich ceny wzrosły o 46,7 proc. rok do roku, po zwyżce o 45,4 proc. w maju. W czerwcu ponownie przyspieszył też wzrost cen żywności i napojów bezalkoholowych, a więc towarów, które mają największy udział w wydatkach statystycznego gospodarstwa domowego.
Prezydent RP, który we wtorek spotkał się z mieszkańcami powiatu lipskiego, nawiązał do tematu inflacji podczas swojego wystąpienia. – Proszę przede wszystkim o to, żebyście byli spokojni. Działamy na co dzień i czuwamy. Czynimy teraz także i wszystko, żeby jak najbardziej zminimalizować presję inflacyjną – mówił Andrzej Duda.
– Wczoraj miałem bardzo długą dyskusję z dziennikarzami. Niektórzy z nich dopytywali mnie: „jak pan widzi taką presję inflacyjną, to dlaczego pan się zgodził na podpisanie ustawy o 14. emeryturze?”. Bo jestem normalny, dlatego się na to zgodziłem. Bo mam pełną świadomość tego, że właśnie te emerytury między innymi, tak często bardzo biedne, zżera ta inflacja. I że to są ludzie, którym potrzeba wsparcia w pierwszej kolejności. I że właśnie ta 14. emerytura to może będzie naprawdę ratunek w trudnościach. Mam nadzieję, że tak właśnie będzie. Chciałbym, żeby polskie państwo nadal tak działało. Jak państwo wiecie i widzicie, nie jest to łatwe. Bardzo trudno jest zatrzymać inflację – tłumaczył.
– Kto parę lat temu myślał, że którykolwiek kraj będzie szczęśliwy z powodu, że ma 7 proc. inflacji? (…) Dzisiaj musimy się pogodzić z tym, że mamy naście procent inflacji i starać się jakoś zaradzić tej sytuacji w momencie, w którym ceny paliw, od których wiadomo, że zależy mnóstwo cen, prawie wszystkie ceny różnego rodzaju artykułów i usług, po prostu szaleją. I to dzieje się w aspekcie światowym. Bardzo trudno jest temu przeciwdziałać. Oczywiście, rząd podejmuje różne działania – chwała mu za to – obniżając podatki, zdejmując je, wprowadzając wakacje kredytowe – mówił Andrzej Duda.
– Proszę, żebyście państwo byli dobrej myśli. Proszę, żebyście trochę zacisnęli zęby i byli optymistami. Nikt z nas się nie spodziewał, że to do nas przyjdzie. Nie wywołaliśmy wojny w Ukrainie, nie wywołaliśmy pandemii koronawirusa, nie przynieśliśmy jej tutaj do naszego kraju. (…) Ceny rosną i też nie mamy na to żadnego wpływu. Musimy to jakoś przetrzymać. Proszę państwa, żebyśmy byli razem i żebyśmy byli silni – podsumował prezydent RP.