Alaksandr Łukaszenka uczestniczył w ceremonii oficjalnego otwarcia elektrowni atomowej w Ostrowcu w obwodzie grodzieńskim. Postanowił wypowiedzieć się w sprawie wyborów w USA. Stwierdził, że “wybory prezydenckie w USA są żenującym widowiskiem i kpiną z demokracji”. Niestety kiepski z niego autorytet, skoro sam uważa się za zwycięzcę wyborów na Białorusi, co jest do dziś wynikiem licznych protestów i manifestacji w Mińsku.
“Popatrzcie tylko, co oni wyprawiają z tymi wyborami – ciekawi mnie, czy przywódcy krajów zachodnich zwrócą się do Stanów Zjednoczonych o nieważnienie głosowania i ponowne przeprowadzenie wyborów tak, jak uczynili w odniesieniu do Białorusi po sierpniowych wyborach prezydenckich, w których on ubiegał się o reelekcję. Już teraz mogę powiedzieć, że nie będzie żadnej reakcji. Będą się bać” – powiedział pełniący obowiązki prezydenta na Białorusi.
W rozmowie z dziennikarzami Łukaszenka ocenił, że “relacje białorusko-amerykańskie nie ulegną zmianie – niezależnie od tego, jaki będzie ostateczny rezultat wyborów.
źródło: rmf24.pl