SKOKi afera wszechczasów, pochłonęła już ponad 5mld zł. Eksperci twierdzą, że to nawet nie połowa strat.

O aferze SKOK możemy powiedzieć, że to największy i zarazem najbardziej cichy przekręt na świecie. Wyparowało już ponad  5 mld złotych z czego 4 mld 900 milionów pośrednio z kieszeni podatników. To nie jest zwykła afera bankowa.  

Jakby każdy wiedział o co chodziło w aferze SKOK, to nikt na PiS by nigdy nie zagłosował a Lechowi Kaczyńskiemu nie wznoszono żadnych pomników. Dobra zmiana nigdy tej afery nie wyjaśni do końca z oczywistych względów. Potrzebna jest Komisja Śledcza, która za rządów PiS niestety nie powstanie. Do końca sierpnia 2017 roku, w związku z aferą SKOK Wołomin postawiono zarzuty 723 osobom, a prawomocnie skazano 90 osób. Poszkodowanych zostało 250 tys. osób, ale zapłacą za to wszyscy podatnicy. To jednak nie wszystko, do tej pory nie wyjaśniono udziału polityków PiS, a wśród nich jest aktualnie urzędujący Andrzej Duda, minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, szereg bardzo wpływowych polityków PiS, oraz służby specjalne. 

Bracia Sekielscy zapowiadają film o aferze SKOK. Jeśli wszystko się uda może być to bardzo ciekawy dokument. Materiału jest tyle że nawet można zrobić z tego serial. Wiele rzeczy nie ujrzało jeszcze światła dziennego pomimo tego, że znane już dziś kryminogenne połączenia świata polityki, nieuczciwego biznesu, kościoła katolickiego, oraz służb specjalnych wywołują społeczne oburzenie. Nie wszyscy jednak znają dokładnie skalę tej ogromnej afery.

Swój dynamiczny rozwój SKOKi zawdzięczają politykom PiS. W zamian za to partia odwdzięczała się dofinasowaniem wielu przedsięwzięć na których tymże politykom zależało. Nie bez znaczenia jest rola jaką odegrał aktualnie urzędujący prezydent Andrzej Duda. Miał on wpływ na skierowanie do Trybunału Konstytucyjnego ustawy zobowiązującej SKOKi do poddania się nadzorowi Komisji Nadzoru Finansowego. Jak wynika z raportu KNF uzyskany w ten sposób dodatkowy czas, został wykorzystany przez zarządzających SKOKami do dokonania stosownych przekształceń oraz wytransferowania oszczędności klientów parabanku na konta prywatnych spółek.

Gigantyczna kwota

Afera Skok. Straty 4 mld 900 mln złotych, oraz 120 mln lokat nie objętych Bankowym Funduszem Gwarancyjnym.

Kwota jest olbrzymia i trudno wyobrażalna. Dla porównania wicepremier Jacek Sasin mówił, że koszt budowy wszystkich szpitali tymczasowych w Polsce wyniesie 200 milinów zł. Czyli można by było wybudować takich szpitali w 25 krajach, czyli w prawie całej Unii Europejskiej.

To największa afera w której skarb państwa zapłaci do końca 2020 roku około 4 mld 900 mln złotych. Skoki miały być tańszą formą banków. Miały działać w oparciu o polski kapitał, a ich celem miało być wspólne oszczędzanie i pożyczanie sobie pieniędzy. Dzięki temu zaciągnięte tam kredyty miały być tańsze. PiS przez lata chronił spółdzielcze kasy przed nadzorem bankowym. Opinia publiczna nie wiedziała co tak naprawdę tam się dzieje i co dzieje się z oszczędnościami zwykłych ludzi którzy wpłacali tam oszczędności swojego życia. Dopiero od 2012 roku kiedy już do mediów dostawały się niepokojące informacje, SKOK-i nagle zostały objęte nadzorem KNF. Dla klientów kas oznaczało to, że ich oszczędności zostały zabezpieczone do równowartości 100 tys. euro. Dla skarbu państwa miliardowe odszkodowania wypłacane pośrednio i bezpośrednio z kieszeni podatników.

SKOKi rozwijały się dzięki działaczom PiS

W tworzenie SKOK-ów zaangażowani byli działacze PiS. Prezesem Kasy Krajowej SKOK był przez 20 lat Grzegorz Bierecki. Na początku idea wydawała się bardzo ciekawa i rozsądna. Przewodniczącym rady nadzorczej do 2017 roku był Adam Jedliński, który wraz z Grzegorzem Biereckim, jego bratem Jarosławem Biereckim, Grzegorzem Buczkowskim, Lechem Kaczyńskim i Fundacją na rzecz Polskich Związków Kredytowych, odegrał szczególną rolę w tworzeniu i późniejszej działalności SKOK-ów. 

Granie na uczuciach narodowych

SKOK miał być tylko polską firmą. Kasy nie chwaliły się tym, że ich udziały należą do spółki zarejestrowanej w 2007 r. w Luksemburgu, której prezesem był właśnie Grzegorz Bierecki. Spółka ta była właścicielem udziałów w Krajowej SKOK i szeregu spółek do niej należących. Dzięki temu pełniła dominującą rolę i kontrolowała oszczędności gromadzone przez obywateli szukających bezpiecznego miejsca dla swoich oszczędności. Kampanie reklamowe i nagonki na zagraniczne banki, które sugerowały różnego rodzaju nieuczciwości obcych banków zachęcały do oszczędzania w SKOK-ach.

Historia SKOK w telegraficznym skrócie. Kluczowe role to Czesław Bierecki, Lech Kaczyński, Andrzej Duda, Tadeusz Rydzyk i NSZZ Solidarność.

Bierecki dzięki temu że udało mu się przekonać do pomysłu SKOK-ów wtedy wiceprzewodniczącego Solidarności Lecha Kaczyńskiego, objeżdżał wszystkie duże zakłady w których SKOKi powstawały jak grzyby po deszczu. Miały one zastępować popularne zakładowe kasy zapomogowo-pożyczkowe. W 1990 roku Bierecki zostaje prezesem Fundacji na rzecz Polskich Związków Kredytowych. Lech Kaczyński zostaje przewodniczącym rady nadzorczej. Fundacja miała się zajmować organizacją struktur SKOK-ów, świadczyć pomoc prawną i finansową.

SKOKi powstawały w zakładowych komórkach NSZZ Solidarność na podstawie przepisów ustawy Prawo spółdzielcze. Wyłomem w tej organizacji był SKOK Wołomin założony w spółdzielni mieszkaniowej przez ludzi z tzw. nomenklatury partyjnej związanej głownie z rodzącym się Porozumieniem Centrum Kaczyńskich.

Pacyfikacja niezależnych „Kas” przy udziale Sejmu RP.

Nie wszystkie kasy chciały się od razu podporządkować centrali. Z inicjatywy Grzegorza Biereckiego w 1992 r. powstaje  Kasa Krajowa SKOK, która zarządzała kasami w całej Polsce. Było ich już wtedy około 200. Od tego momentu centrala decydowała o polityce finansowej całej grupy co miało kolosalne znaczenie w przyszłości.

Silna pozycja NSZZ Solidarność pozwalała na bardzo szybki rozwój niekontrolowanej przez państwo organizacji. Każda negatywna opinia o Skokach odbierana była jako zamach na Polaków i ingerencja obcych kapitałów.

W 1996 roku nastąpił koniec niezależnych kas. Sejm dał zielone światło Biereckiemu uchwalając  obowiązek przynależności wszystkich Kas do Krajowej SKOK.  W 1997 roku założone zostało Stowarzyszenie Krzewienia Edukacji Finansowej (SKEF), we władzach której zasiadła żona Grzegorza Biereckiego. Od tego czasu część SKOK, traktowała zapisanie się do SKEF, jako spełnienie warunku członkostwa zapisanego w ustawie. 

SKOK prawie rozdawał pieniądze ponieważ warunki jakie trzeba było spełnić były o wiele łagodniejsze i korzystniejsze niż w tradycyjnych bankach. Oczywiście nie każdy mógł dostać ile chciał. Później okaże się że nawet dziesiątki milionów złotych wypływały bezpowrotnie na podstawione słupy. Trudno uwierzyć w to żeby urzędnicy przy tak zwanych okienkach sami bez wiedzy przełożonych dawali tak ogromne kwoty tylko na dowód osobisty.

Wszystkie SKOKi zarządzane były przez jeden system informatyczny kontrolowany przez centralę czyli Kasę Krajową. Każda z kas musiała łożyć obowiązkowe składki członkowskie i horrendalne opłaty za wspomniany system informatyczny i promocję SKOKów. To centrala decydowała na co przeznacza składki członków, co nie było zgodne z tradycyjnymi zasadami i założeniami Kas Spółdzielczych. W późniejszym terminie na jaw wyjdzie, że większość tych pieniędzy wydawana była na promocje kilku wybranych kas w tym SKOK-u Stefczyka. Do tej pory nikt nie wytłumaczył potężnych budżetów przeznaczanych na te promocje.

Luksemburska spółka SKOK Holding S.à.r.l przejmuje udziały Krajowej SKOK

Znowu ten sam Grzegorz Bierecki prezes Krajowej SKOK zostaje prezesem spółki zarejestrowanej w Luksemburgu w 2007r. Odejmuje udziały Krajowej SKOK i sieci należących do niej spółek. Tylko do 2014 roku trafiło do niej co najmniej 140 mln zł, ze składek odprowadzanych przez poszczególne SKOK-i. Powołanie nowej spółki Bierecki tłumaczył „optymalizacja zobowiązań podatkowych” pomimo tego, że kasy z podatku dochodowego były zwolnione ustawowo.

Pajęczyna powiązań “Lux Veritatis”  Rydzyka i SKOK Holding S.à.r.l.

W 2010 roku SKOK Holding S.à.r.l. i Geotermia Toruń zostają wspólnikami. Głównym udziałowcem Geotermii jest fundacja Lux Veritatis założona przez Tadeusza Rydzyka. W 2013 roku fundacja otrzymała promesę kredytową na kwotę 15 mln zł. Był to wymóg formalny do uzyskania od Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji miejsca na multipleksie.

Skomplikowane “układy rodzinno-biznesowe” Żony, córki matki, a nawet księgowe. Nikt nie dostrzega ewidentnych konfliktów interesów.

W grudniu 2010 roku powołany zostaje Spółdzielczy Instytut Naukowy Spółdzielnia Pracy (SIN SP). Ustanowiony przez Grzegorza Biereckiego, jego brata, ich żony oraz Adama Jedlińskiego i jego córkę, oraz księgową Fundacji na rzecz Polskich Związków Kredytowych (FPZK)

Tydzień później okazuje się, że Światowa Rada Związków Kredytowych, której sekretarzem był nie kto jak znowu Grzegorz Bierecki postanowiła zlikwidować FPZK, a jej majątek 77,35 mln złotych przeszedł do SIN SP zarządzanego przez Grzegorza Biereckiego jego brata, ich żony oraz Adama Jedlińskiego i jego córkę, oraz księgową zlikwidowanej FPZK. Następnie SIN SP zostaje w spółkę Spółdzielczy Instytut Naukowy Sp. z o.o. (SIN Sp. z o.o.) z większością udziałów, należących do Grzegorza Biereckiego. 

BUM! Gdzie jest kasa?

Idylla trwała nadal, zmieniały się nazwy spółek, nazwiska zostawały te same. SKOKi wyrosły na potęgę finansową zarządzaną przez Grzegorza Biereckiego i jego najbliższych współpracowników. Dawne Kasy zamieniły się w przedsiębiorstwa ubezpieczeniowe, właścicieli nieruchomości a nawet udziałowców sieci komórkowych powiązanych z Tadeuszem Rydzykiem.

Tej atmosferze sprzyjały powiązania polityczne PiS i pamięć że prezydent Lech Kaczyński przewodniczył radzie nadzorczej Fundacji na rzecz Polskich Związków Kredytowych. Udawało się załatwiać dla SKOKów korzystne rozwiązania prawne takie jak ulgi podatkowe i doprowadzić do wyłączenia SKOK-ów z przepisów antylichwiarskich. 

Dorzynanie Kas

Władze Kasy Krajowej czytaj bracia Biereccy nakładali to coraz nowsze opłaty na zrzeszone SKOKi, tłumacząc faktury wysokimi kosztami działalności. Grzegorz Bierecki poprzez kilkanaście spółek obciążał SKOKi za dzierżawę obowiązkowego systemu komputerowego, za reklamę a nawet za logo SKOK. Tego jednak było mało i ustalono, że nowe SKOKi będą również płacić Kasie Krajowej za lokale w których funkcjonują. Procedura wyprowadzania pieniędzy wyglądała w ten sposób:  lokal, w którym miał powstać nowy oddział SKOK, kupował SKOK, potem członek władz Kasy Krajowej brał kredyt w SKOK i odkupywał nieruchomość, wynajmując następnie nieruchomość SKOK-owi! Czynsz najmu dla SKOKU mógł być nawet kilka razy wyższy od raty spłaty kredytu. Pieniądze z różnicy wędrowały do kieszeni Grzegorza Biereckiego jego brata Jarosława i współpracowników Wiktora Kamińskiego, Lech Lamenta oraz Adama Jedlińskiego

Suma tych wszystkich haraczy przekraczała dochody i kasy SKOK zaczęły świecić pustkami. Do tego w 2010 roku nastąpiło spowolnienie gospodarcze. Okazało się że kredyty udzielane przez SKOKi mają bardzo niską jakość i zaczęły się problemy ze spłatami. Pojawił się problem z płynnością finansową i wiarygodnością SKOKów z powodu wzrostu wskaźnika przeterminowanych pożyczek. Na to też znalazło się lekarstwo Kasy powołały spółkę zależną ASK Invest S.à.r.l  w Luksemburgu, do której 26 SKOK-ów dokonało sprzedaży wierzytelności z tytułu niespłaconych, przeterminowanych pożyczek i kredytów. Biuro luksemburskiej spółki w Polsce do dziś znajduje się pod tym samy adresem co Kasa Stefczyka w Sopocie.

Mimo kłopotów  centrala zapewniała, że wszystko jest w porządku i za wzór stawiała SKOK Wołomin, co jak dziś wiemy było kolosalną pomyłką i abstrakcją. To właśnie tam prokuratura postawiła zarzuty wyłudzania kredytów na szeroką skalę przy użyciu podrobionych dokumentów. Główny podejrzany miał wyprać w kredytach 358 milionów złotych.

Brak nadzoru państwa. Lech Kaczyński nie podpisał ustawy a Bronisław Komorowski z Andrzejem Dudą skierowali ją do Trybunału Konstytucyjnego.

SKOKi działały na podstawie ustawy z 1995 roku. Miały udzielać pożyczek do trzech lat, a na cele mieszkaniowe do 5 lat. W 2007 roku sejm zniósł te ograniczenia, co znacząco przyczyniło się do rozwoju SKOKów. Jednak w 2009 roku Sejm przywrócił ograniczenia. Tego samego roku w listopadzie, Sejm uchwalił kolejną ustawę, która nadzór nad SKOK-ami oddawała w ręce Komisji Nadzoru Finansowego. Przewidywała również ponowne zniesienie ograniczeń co do okresu kredytowania.

Rola Andrzeja Dudy

Nadzór KNF bardzo nie podobał się środowisku PiS. Lech Kaczyński nie podpisał ustawy ponieważ miał zamiar skierować ją do Trybunału Konstytucyjnego. Wnioskiem zajął się Andrzej Duda ówczesny szef prezydenckiego Biura Prawa i Ustroju i podsekretarza stanu w Kancelarii Prezydenta Polski. Wniosek konsultował z dobrze nam znanym Grzegorzem Biereckim wtedy senatorem PiS, oraz Adamem Jedlińskim przewodniczącym rady nadzorczej Kasy Krajowej. W przygotowanym wniosku znalazły się wyłącznie analizy przygotowane przez SKOK.

Po tragicznej śmierci Lecha Kaczyńskiego, Bronisław Komorowski potrzymał decyzję Lecha Kaczyńskiego i ustawa została skierowana do TK. Jednak ówczesny prezydent wycofał uwagi przygotowane przez Andrzeja Dudę.

Niestety ustawa ta wejdzie w życie dopiero za trzy lata. Tymczasem SKOKi gromadziły już oszczędności 2,5 miliona Polaków i rozwijały się nadal udzielając pożyczek i kredytów bez odpowiedniej oceny zdolności i wiarygodności kredytowej klientów. SKOKi udzielały kredytów również na działalność gospodarczą czego zabraniała im ustawa.

Kolejna ustawa z 19 kwietnia 2013 roku wprowadziła objęcie środków pieniężnych zgromadzonych przez członków SKOK ustawowym systemem gwarantowania depozytów przez Bankowy Fundusz Gwarancyjny. Nałożyła na SKOKi obowiązek składania corocznych sprawozdań do KFN.

Rok 2014 stał się początkiem końca SKOK

Pod koniec 2014 roku aresztowano szefów uchodzącego za wzór SKOK-u Wołomin. Usłyszeli oni zarzuty działania na szkodę kierowanej przez nich firmy i działania w zorganizowanej grupie przestępczej. Z Zatrzymany został także członek zarządu, pod zarzutem zlecenia brutalnego pobicia Wojciecha Kwaśniaka (zastępcy przewodniczącego KNF), którego chciano wyeliminować z kontrolowania działalności SKOK.

W SKOK Wołomin były oficer Wojskowych służb Informacyjnych  główny oskarżony o 927 przestępstw miał “wyprać” ponad 358 mln zł, do tej pory nie został osądzony. Prokuratura uznała, że samodzielnie dowodził szajką. Z aktu oskarżenia wynika, że nie wyjaśniła, co łączyło go ze światem polityki. Ani kim byli Rosjanie, którzy dali mu pieniądze na rozruch? I po co podróżował do USA z późniejszym wiceministrem rządu PiS?

Szukanie kozła ofiarnego

W 2018 roku CBA zatrzymało szef KNF Andrzeja Jakubiaka wraz z sześcioma podległymi mu urzędnikami. Co było w tym najdziwniejsze wśród nich był Wojciech Kwaśniak, ten sam który na zlecenie kierownictwa SKOK Wołomin został pobity w 2014 roku. Prokurator Krajowy twierdził że dysponuje obszernym i skrupulatnie zgromadzonym materiałem dowodowym. Jego zdaniem zatrzymani mieli zbyt długo czekać z decyzją o wprowadzeniu do SKOK Wołomin zarządcy komisarycznego, co spowodowało wzrost strat powstałych w wyniku działalności kasy. W lutym 2019 sąd uznał ich zatrzymanie za niezasadne.

Wojciech Kwaśniak w wydanym przez siebie oświadczeniu stwierdził, że “postawiony mu zarzut był absurdalny i podyktowany jest potrzebami politycznymi”, a “zamach był następstwem mojej pracy w Komisji Nadzoru Finansowego. Efektem tej pracy było m.in. zdemaskowanie grupy przestępczej, która wyprowadziła ze SKOK Wołomin ponad 1 miliard złotych”.

To nie koniec strat. Bankowcy sądzą że wyniosą one nawet 15 mld złotych

Część SKOKów które przetrwała bankructwa innych KAS twierdzi że ma się dobrze. Co innego możemy się dowiedzieć z danych KNF. Współczynnik wypłacalności, który jest jednym z podstawowych elementów określających kondycję finansową SKOK jest nieporównywalnie niższy niż w bankach komercyjnych i wynosi tylko 4 proc. Zdaniem bankowców cały system niedługo runie, a straty wzrosną nawet do 10-15 mld zł. Jest to rachunek za wieloletni brak nadzoru nad SKOK, ponieważ wcześniej politycy PiS twardo stali na stanowisku, że kasy mogą kontrolować się same.

Krzysztof Bierecki do dziś czerpie ogromne profity przez skomplikowaną sieć spółek powstałych wokół kas. Powiązania te szczegółowo opisała Bianka Mikołajewska w “Polityce”. przez okres 11 lat, kiedy pisała o SKOK-ach, wytoczono kilkanaście procesów cywilnych i trzy karne. O SKOKach nie wolno pisać w naszym kraju, dlatego trzymamy kciuki za film braci Sekielskich, oraz za Sejmową Komisję Śledczą w przyszłości.

Wątków w tej aferze jest jeszcze bardzo dużo. Nie sposób ich opisać w jednym tekście. Ciąg dalszy nastąpi.

Źródła

Exit mobile version