Szok w parafii Opole-Sławice. Proboszcz inwestował w kryptowaluty pieniądze parafii i pożyczone od parafian. Stracił wszystko.

To musiał być szok po tym co usłyszeli parafianie na niedzielnej mszy świętej. Ich proboszcz nieudolnie inwestował parafialne pieniądze w niebezpieczną grę na giełdzie. Na domiar złego pożyczył pieniądze od parafian, które też stracił.

W parafii pojawił się administrator, a dotychczasowy proboszcz pożegnał się z funkcją. Były proboszcz parafii w Opolu-Sławicach zapewnia, że odda pieniądze, m.in. sprzedając własny samochód. Zostanie w parafii do końca czerwca, ma pomagać administratorowi.

Jeden z wiernych tutejszej parafii z niedowierzaniem opowiadał o sytuacji. To, że ksiądz wziął cudze pieniądze nie mieści się w głowie. – Przeżyliśmy szok, gdy okazało się, że upłynnił je nasz proboszcz, który zresztą pojawił się na tej mszy. Podobno pieniądze wydał na hazard. Parafia jest mała, więc od razu zawrzało. Dla mnie to nic innego, jak kradzież, dlatego dziwię się, że proboszcz – skoro już miał odwagę w niedzielę stanąć przed wiernymi – nie powiedział nawet “przepraszam” – dodaje wierny mężczyzna.

Proboszcz będzie spłacał dług przez wiele lat

Nie wiadomo jeszcze, ale proboszcz stracił na giełdowym hazardzie, wiadomo, że ma sprzedać swoje auto, które w części pokryje to co wziął z konta parafii,

Okazało się, że jest tam poważny problem finansowy, którego źródłem był ksiądz proboszcz – informuje ks. Joachim Kobienia, rzecznik prasowy opolskiej kurii. – Biskup w ubiegłym tygodniu ustanowił administratora, który zabezpieczył m.in. konto parafialne. Poprzedni proboszcz już nim nie zarządza. On przyznał się do tego, że skorzystał z nieswoich pieniędzy. Ustalenie jest takie, że sprzeda samochód, żeby pokryć choć część zobowiązań. Myślę, że będzie je spłacał przez wiele lat, ale już nie jako proboszcz.

Były proboszcz tłumaczył swoje postępowanie chęcią pomnożenia pieniędzy, które odłożone były na kościelne inwestycje. Ksiądz dr Andrzej Ochman tymczasowy zarządca parafii tłumaczy proboszcza jego naiwnością. Twierdzi, że nie było w tym złej woli, dlatego po złożonej deklaracji spłaty nie zawiadomiono organów ścigania. Ujawnia również, że sprawa dotyczy nie tylko pieniędzy parafialnych, ale też pożyczonych od parafian. Nie znamy wszystkich tych kwot, ale z niepotwierdzonych źródeł wiemy, że sama parafia straciła 16 000 zł.

Exit mobile version